Moje początki, czyli „Dawno, dawno temu…”
Od zawsze wiedziałam, że moja droga zawodowa będzie związana z dziećmi; zajmowanie się całym młodszym kuzynostwem i organizowanie im czasu przychodziło mi tak lekko i naturalnie, że po latach wybór kierunku kształcenia nie budził u mnie większych wątpliwości. Decyzja o tym, że będą to przede wszystkim dzieci ze specjalnymi potrzebami, dojrzewała we mnie stopniowo.
Na samym początku studiów z pedagogiki specjalnej szczególną fascynację wzbudziły we mnie dzieci ze spektrum autyzmu. Pierwsze doświadczenia w pracy z nimi zdobywałam, uczestnicząc w domowych programach Son-Rise dwójki chłopców z autyzmem. Program ten, znany również jako terapia Metodą Opcji, bazuje na szacunku i bezwarunkowej akceptacji dziecka i koncentruje się na budowaniu relacji z nim podczas wspólnej zabawy. Fundamentalną kwestią w metodzie jest przyjmowana przez nas postawa. Przekonałam się wtedy, że ten nurt terapii autyzmu jest zgodny ze mną i moimi wartościami, mimo że w tamtym czasie w Polsce zdecydowanie prym wiodła terapia behawioralna.
Choć obecnie nie pracuję już tą metodą, to jednak w dalszym ciągu jej podstawowe założenia przyświecają mi w kontakcie z każdym dzieckiem, z autyzmem czy bez. Śmiało mogę powiedzieć, że kilkuletnia przygoda z Metodą Opcji była jednym spośród kluczowych doświadczeń kształtujących mnie jako pedagożkę, ale i jako człowieka.
Dalsza droga zawodowa
Jako że autyzmowi (który stał się moją pasją na wiele lat) niemal zawsze towarzyszą problemy natury sensorycznej, toteż jakiś czas po ukończeniu studiów postanowiłam poszerzyć swoje kwalifikacje i zdobyłam uprawnienia terapeutki integracji sensorycznej. Na przestrzeni 11 lat mojego życia zawodowego uczestniczyłam także w wielu kursach i szkoleniach, m.in. z zakresu terapii ręki, integracji bilateralnej, terapii niedyrektywnej w autyzmie oraz alternatywnych i wspomagających metod komunikacji (AAC).
Doświadczenie zawodowe zdobywałam w przedszkolach (ogólnodostępnym, integracyjnym oraz terapeutycznym), szkołach (specjalnej dla dzieci z autyzmem i ogólnodostępnej) oraz w gabinetach terapeutycznych. Obecnie pracuję głównie jako terapeutka integracji sensorycznej i zdecydowanie mogę powiedzieć, że praca jest moją pasją. Mam przekonanie, że wyzwania o podłożu sensorycznym są w wielu przypadkach tym brakującym elementem układanki, gdy próbujemy zrozumieć dziecko i jego trudności.
W mojej pracy z drugim człowiekiem ważne są dla mnie takie wartości, jak akceptacja, szacunek, empatia, otwartość, zrozumienie. Czerpię inspirację z podejścia Jespera Juula, Rodzicielstwa Bliskości, Porozumienia bez Przemocy, Self-Reg, pedagogiki Marii Montessori. Bardzo cenię sobie także publikacje Hanny Olechnowicz oraz Temple Grandin.
Rodzicielskie wyzwania – narodziny pomysłu
Moja perspektywa jako pedagożki i terapeutki dziecięcej uległa dość znacznej przemianie w momencie, gdy sama zostałam mamą – i to mamą dziecka, które z uwagi na wcześniactwo i hipotrofię (zahamowanie wzrostu płodu) załapywało się do grup ryzyka wielu zaburzeń rozwojowych. Dotarło do mnie wtedy dużo wyraźniej niż dotychczas, że to nie specjaliści, a RODZICE są największym bogactwem dziecka, także w sytuacji (a może szczególnie wtedy?), gdy dziecko mierzy się z różnego rodzaju wyzwaniami rozwojowymi. Jednocześnie rodzicielstwo to nie jest bułka z masłem; mnie samą bardzo zaskoczyło, jak skrajnie innym doświadczeniem jest bycie mamą w porównaniu do zajmowania się dziećmi zawodowo. W pewnym momencie postanowiłam, że poza pracą bezpośrednio z najmłodszymi chcę również wspierać rodziców, którym przypadło w udziale macierzyństwo/ojcostwo trudniejsze od (i tak trudnego) standardowego . „Rodzicielskie wyzwania” to właśnie realizacja tego postanowienia:)
Mam silne przekonanie, że otaczanie wsparciem (merytorycznym i emocjonalnym) rodziców ma ogromne przełożenie na to, jak pomocni będą oni dla swoich dzieci, a także – co równie ważne – jak będą czuli się w swoim rodzicielstwie. Chcę mieć swój wkład w to, byście Wy – rodzice „trudnych” dzieci – czuli się zaopiekowani, pewniejsi siebie w swej matczynej/ojcowskiej roli, spokojniejsi i wystarczająco kompetentni, by skutecznie pomagać im stawiać czoła trudnościom.