Dziś zapraszam do lektury drugiego artykułu z cyklu „Integracja sensoryczna – słowniczek dla rodziców” (pierwszy wpis znajdziecie tutaj). Będzie to jego pierwsza część – temat jest na tyle obszerny, że zdecydowałam się podzielić treść na dwa wpisy.
Tym razem bierzemy na warsztat jedno z najważniejszych pojęć w świecie SI. Brzmi ono zazwyczaj bardzo obco dla większości rodziców, którzy – zaczynając wraz z dzieckiem przygodę z integracją sensoryczną – słyszą je z ust terapeuty lub odczytują w opisie diagnozy. Tymczasem bez tego zmysłu, o którym będzie dziś mowa, niemożliwe byłoby nasze codzienne funkcjonowanie w świecie.
Znana szerzej pod nazwą „czucie głębokie”, jest – obok układu przedsionkowego i dotykowego – jednym z naszych fundamentalnych systemów zmysłowych. To dzięki niej w każdym momencie naszego życia mamy nieświadome poczucie swojego ciała. To ona sprawia, że możemy efektywnie wykonywać wiele czynności dnia codziennego, nie wkładając w to szczególnego wysiłku mentalnego czy fizycznego. Ma duży udział w tym, byśmy czuli się dobrze i bezpiecznie w swoim ciele i w otaczającym nas świecie. Oto przed Państwem PROPRIOCEPCJA.
Czucie głębokie, propriocepcja… czyli właściwie co?
Czy kiedy wchodzisz po schodach lub z nich schodzisz, musisz cały czas obserwować swoje stopy, by zrobić to bezpiecznie?
A gdy sznurujesz buty lub zapinasz guziki koszuli? Czy potrafisz wykonać te czynności bez kontroli wzroku?
A kiedy piszesz na klawiaturze komputera?
Czy inaczej obchodzisz się z lekkim, papierowym kubkiem, a inaczej – z ciężkim, ceramicznym?
Czy potrafisz przejść przez zatłoczone pomieszczenie tak, by nikogo po drodze nie potrącić?
A w sklepie wnętrzarskim, którego półki uginają się od wszelkiej maści bibelotów? Czy umiesz zrobić zakupy w takim miejscu, nie narażając się przy tym na dodatkowe koszty w związku z dokonanymi zniszczeniami?
Jeśli radzisz sobie całkiem nieźle z tego rodzaju wyzwaniami dnia codziennego – możesz podziękować za to właśnie sprawnie działającemu układowi proprioceptywnemu.
Myślenie o propriocepcji i o tym, jak pomaga nam w codzienności nie jest czymś, co zwykliśmy robić. Jest to dla nas coś tak oczywistego, że poddawanie tego refleksji jest wręcz nienaturalne. Istnienie czucia głębokiego (te dwa terminy stosowane są zamiennie) i jego przemożny wpływ na funkcjonowanie człowieka najłatwiej uchwycić dopiero wtedy, gdy jego praca jest zaburzona. To trochę tak, jak w znanej fraszce Kochanowskiego: „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz.” . Swoją drogą – cytat ten można by odnieść całościowo do zaburzeń integracji sensorycznej… Ale wróćmy do propriocepcji.
Jak to działa? Co nam daje?
Receptory czucia głębokiego, czyli nasze proprioceptywne „czujniki” znajdują się przede wszystkim w mięśniach, ścięgnach, stawach i tkance łącznej. Ich zadaniem jest informowanie mózgu o położeniu poszczególnych części ciała w przestrzeni i względem siebie. Charles Scherrington – wybitny neurofizjolog i laureat Nagrody Nobla – mówił, że propriocepcja to „zmysł odczuwania samego siebie”, co bardzo trafnie oddaje jej istotę. Układ ten ściśle współpracuje z innymi zmysłami, w szczególności z systemem przedsionkowym (któremu poświęcę odrębny wpis), dotykowym i wzrokowym. Jest niezastąpiony w wielu kwestiach; wspiera nas m.in. w:
- zwiększaniu świadomości swojego ciała,
- budowaniu umysłowej mapy ciała i jego położenia w przestrzeni (nasz wewnętrzny GPS),
- planowaniu motorycznym (czyli planowaniu i wykonywaniu ruchów, których nie mamy jeszcze wyćwiczonych i zautomatyzowanych),
- kontroli posturalnej,
- dostosowywaniu siły do bodźca/zadania,
- stopniowaniu ruchów,
- wydajnym, efektywnym i swobodnym poruszaniu się (również bez kontroli wzroku),
- regulacji poziomu pobudzenia (szczególnie w obniżaniu go, czyli wyciszaniu się),
- zapewnianiu poczucia bezpieczeństwa i stabilności emocjonalnej.
To, co staram się zawsze podkreślać, mówiąc o układzie proprioceptywnym to fakt, że aktywizuje się on przede wszystkim podczas bycia w ruchu. Im ciężej pracują nasze mięśnie, im więcej wkładamy w coś siły, tym mocniej stymulowane jest czucie głębokie. Co prawda podczas biernego docisku proprioreceptory również są pobudzane, jednak dzieje się w to w znacznie mniejszym stopniu. Dlatego tak popularne kołderki obciążeniowe nie są bynajmniej cudownym panaceum na zaburzenia układu proprioceptywnego. Czasami rzeczywiście bywają pomocne, ale warto mieć na uwadze, że poza nimi jest szereg innych strategii na wsparcie dziecka z tego typu trudnościami.
Dziecko z zaburzeniami czucia głębokiego
No właśnie – jak w praktyce wyglądają zaburzenia czucia głębokiego? Co jako rodzice możemy zaobserwować u dziecka, które się z nimi boryka? Otóż taki malec może:
- idąc, obijać się o ściany lub meble i często na coś/na kogoś wpadać, poruszać się niezdarnie,
- często „wieszać się” na drugiej osobie, pokładać się na niej, „rzucać się” na nią,
- notorycznie naruszać przestrzeń osobistą innych osób,
- szurać/powłóczyć nogami podczas chodzenia, często się potykać/upadać,
- przytulać za mocno (i dodatkowo np. dociskać brodę do ciała rodzica, szczypać go lub dołączać inne „pieszczoty” niekoniecznie wpisujące się w jego czuciowe preferencje),
- ściskać inne osoby/zwierzęta/przedmioty,
- nieumyślnie niszczyć przedmioty/zabawki lub często je upuszczać,
- łamać kredki i dziurawić papier podczas rysowania (lub przeciwnie – zbyt lekko naciskać kredkę, tak, że jej ślad jest niemal niewidoczny),
- używać nieadekwatnie dużej siły, sprawiać wrażenie niedelikatnego (np. popychać drzwi z takim rozmachem, że uderzają o ścianę),
- stabilizować swoją pozycję, wykorzystując meble (np. zawijać nogi o nóżki krzesła podczas siedzenia, pokładać się na stole),
- wśród rówieśników sprawiać czasem wrażenie agresywnego, np. popychać innych, zaczepiać w nietypowy sposób, zderzać się z kimś celowo, poszturchiwać, nie respektować ich przestrzeni osobistej,
- wydawać się nieostrożny, np. często rozlewać napój, coś rozsypywać, strącać itp.,
- potrzebować dużej kontroli wzrokowej przy wielu czynnościach,
- uwielbiać skakać po łóżku/kanapie, zeskakiwać z wysokości,odbijać się mocno np. od oparcia kanapy, wciskać się w ciasne przestrzenie, dźwigać/pchać/ciągnąć ciężkie przedmioty,
- domagać się mocnego przytulania, drapania po plecach, pseudoagresywnych zabaw,
- wkładać do buzi ręce/przedmioty/elementy ubrania, gryźć/żuć je,
- często podskakiwać, tupać, machać rękami lub je wykręcać.
Jak widzicie – lista jest spora. Oczywiście nie każde dziecko z trudnościami w obszarze czucia głębokiego będzie prezentowało wszystkie powyższe objawy. I w drugą stronę – występowanie u malucha kilku z powyższych zachowań nie musi od razu oznaczać, że ma zaburzenia integracji sensorycznej. Jeśli jednak coś Cię niepokoi, a czytając powyższy opis, myślisz sobie: „No wypisz, wymaluj mój Jaś/moja Ala!” – nie zwlekaj, rozwiej swoje wątpliwości z terapeutą integracji sensorycznej. Twoja intuicja to wystarczający powód, aby skorzystać z takiej konsultacji.
Niegrzeczne…? Agresywne…? Gapowate…?
Jeśli nasz układ proprioceptywny funkcjonuje bez zarzutu, a w przypadku naszego dziecka nie jest już tak kolorowo, to może być nam naprawdę trudno wejść w jego skórę. Widząc swoje całkiem spore już dziecko rozlewające po raz setny wodę, psujące kolejną zabawkę czy potykające się co pięć minut, łatwo mogą nasuwać nam się mocno oceniające myśli; że jest nieuważne, buja w obłokach, że gdyby tylko się postarało, to umiałoby lepiej/sprawniej/szybciej. A kiedy „rzuca się” na nas, ciągnie nas, gniecie i ściska – że robi to świadomie, celowo i ma nad tym pełną kontrolę. Tymczasem takie zachowania – wbrew temu, jakie odnosimy zwykle wrażenie – są w ogromnej mierze impulsywne i niekontrolowane. To tak, jakby „coś” w ciele dziecka popychało je do podejmowania takich, a nie innych działań.
Oczywiście to wszystko nie umniejsza wcale Waszemu zmęczeniu, poirytowaniu, przebodźcowaniu i poczuciu, że Wasze granice są permanentnie przekraczane. Odpowiednie zaopiekowanie potrzeb i poszanowanie granic należy się nie tylko Waszemu dziecku, ale i Wam. Niemniej myślę, że bycie świadomym, skąd biorą się te zachowania, może być pomocne w lepszym rozumieniu własnego szkraba i szukaniu rozwiązań – po to, by wszystkim w rodzinie żyło się lepiej:) A już w kolejnym wpisie – parę słów właśnie o tym, co można z tym fantem zrobić. Zapraszam wkrótce! 🙂